Kino na nowy wiek
Zamiarem tej książki jest dać przegląd sztuki filmowej na przełomie XX i XXI wieku. W tym czasie nastąpiły w niej zmiany. Skończyła się rywalizacja mocarstw, trwająca przez pół stulecia, co łączyło się z podziałem kina na dwie strefy oraz z tematyką polityczno-propagandową. Wygasły kina narodowe i zdominowała je produkcja internacjonalna, głównie amerykańska. W rezultacie kino
autorskie, tworzone przez indywidualności artystyczne, przesunęło się z planu dawniej czołowego na margines dla widzów zainteresowanych. Nowe techniki elektroniczne wzbogaciły kino, jak nigdy w jego historii: fantazja może działać bez ograniczeń, co doprowadziło do rozkwitu widowiska. Jednocześnie kino jest wciąż obserwatorem i więcej: czynnym uczestnikiem zmian obyczajowych, dążących do wolności indywidualnej. Kino zostało też zmuszone do rywalizacji - ale także współpracy - z telewizją, Internetem, komputerem, i stało się uzupełnieniem tych nowych mediów. Jeszcze słowo na temat wyboru filmów. Musiła on być typowy i zarazem wszechstronny, ale starałem się, by Czytelnik miał tu nie tylko możliwie pełny obraz omawianego okresu, lecz też listę pozycji, które nie stracą żywotności, gdy będzie okazja wrócić do nich w TV czy też na kasecie.
Zobacz pełny opisOdpowiedzialność: | Zygmunt Kałużyński. |
Hasła: | Film - historia - 20 w. |
Adres wydawniczy: | Wrocław : "Siedmioróg", 2001. |
Opis fizyczny: | 319, [1] s. ; 21 cm. |
Uwagi: | Indeks. |
Powiązane zestawienia: | Filmoznawstwo, aktorzy, reżyserzy |
Skocz do: | Dodaj recenzje, komentarz |
- 1. GATUNKI
- 2. OBYCZAJE
- 3. WOJNA
- 4. ARTYŚCI
- 5. TV i ELEKTRONIKA
- 6. HISTORIA KINA 7. KINO POLSKIE
Zobacz spis treści
Sprawdź dostępność, zarezerwuj (zamów):
(kliknij w nazwę placówki - więcej informacji)
Posty: 55
Wysłany: 2013-08-28 23:31:24
Przeczytawszy wcześniej 2-3 pozycje autorstwa duetu Kałużyński/Raczek myślałem, że nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak...
Wydaje mi się, że pisząc solo pan Kałużyński jest nieco bardziej szczery i bezkompromisowy niż zawsze "poprawny politycznie" pan Raczek.
Podoba mi się, że w tym co pisze ma on swój własny kręgosłup. Podoba mi się jego ciepła i pobłażliwa krytyka "Psów" Pasikowskiego (niezależnie od tego, co sam sądzę o tym filmie). Podoba mi się to, gdy cytuje on Woltera, uznającego jedną z najbardziej nadętych sztuk Szekspira za wytwór grafomanii. Podoba mi się, że "jedzie" bez litości po tzw. szkole polskiej, koniunkturalnej i nadmiernie smętnej (w postaci filmów np. K.Kieślowskiego czy A.Holland), zrzucając jej pychę z piedestału (okupowanego tak dumnie, jakby miało nie być już później takich wizjonerów kina jak Szulkin, Machulski, Jakimowski).
Na podstawie wycinka jego twórczości który czytałem i informacji dostępnych w internecie (niezastąpiona Wikipedia) Autor jawi nam się jako ktoś pełen sprzeczności - z jednej strony zdawałoby się bezpośredni czy wręcz grubiański (np. mówiąc kiedyś na wizji, że w takim to a takim filmie Marylin Monroe "gra jak krowa" i akceptujący w swym mieszkaniu latami nie umyte okna), z drugiej - na tyle sentymentalny, wrażliwy i zmysłowy, by z rozrzewnieniem wspominać szelest ziarenek cukru przypadkiem rozsypanego na suknię Marleny Dietrich.
Mimo pewnego zdublowania treści zarówno z innych książek, jak i wewnątrz tej, choćby np. dygresji o "Niewidzialnym człowieku" H.G. Wellsa, do obrzydzenia powtarzanej po raz setny - warto było przeczytać